środa, 12 grudnia 2012

Kaczka z owocami


Nastąpił w końcu dzień, w którym przeszłam na high level mojego gotowania!


Otóż postanowiłam przyrządzić kaczkę! W moim rodzinnym domu kaczki się nie robiło, ale odkąd teściowa poczęstowała mnie kaczką swojej roboty, bardzo mi posmakowała i zapragnęłam spróbować swoich sił w przyrządzaniu tej jakże wykwintnej (przynajmniej dla mnie) potrawy! A więc wiadomo już, ze przepis jest od teściowej.



Składniki:

- cała kaczka,
- jabłka 3-5 sztuk,
- suszone śliwki i morele, może być też żurawina, 
- sok z cytryny,
- oliwa z oliwek,
- przyprawy: majeranek, pieprz, sól, 
- ziemniaki i przyprawy do nich (do ziemniaczków pieczonych)


Wykonanie:

Przyrządzenie kaczki trwa niestety dłużej niż, przykładowo zrobienie kotletów z kurczaka. Proces przyrządzania zaczyna się już dnia poprzedzającego jej pieczenie! Trzeba przygotować odpowiednią marynatę!
Ja dałam sok z cytryny, troszkę oliwy (teraz bym tego nie dodała  – napiszę potem dlaczego), majeranek, czosnek pokrojony.


Kaczuszkę świeżą lub odmrożoną (tutaj uwaga - wyczytałam gdzieś: kaczkę rozmraża się powoli, stopniowo, u mnie prawie cały dzień- nie można jej wkładać pod gorąca wodę, czy inaczej przyspieszać proces rozmrażania, bo będzie potem twarda i niedobra) nacieram moja marynatką i czosnkiem  ze wszystkich stron (w środku również) i zostawiam na noc w lodówce.




Na następny dzień, do kaczki dodaję pokrojone jabłka, morele i śliwki - ale nie zbyt dużo, żeby się na początku nie spaliły - wkładam  do naczynia żaroodpornego i przykrywam je! Piekę ją długo: ok 2-2,5h w temperaturze 200 stopni. 




Ale robię to fazami: co chwilę sprawdzam jej stan, polewam wytopionym tłuszczem, obracam, ok godziny przed końcem pieczenia dodaje resztę owoców i  odkrywam naczynie, aby kaczula się zarumieniła. Zmniejszam też trochę temperaturę w piekarniku.






Wyjmuję, rozcinam, nakładam wraz z owocami. 





 Ja podawałam ją z pieczonymi ziemniaczkami






Doskonale również do mięsa kaczki pasuje czerwone, wytrawne lub półwytrawne wino J









A teraz moje uwagi:
Ponieważ robiłam to po raz pierwszy (przyznam szczerze, ze byłam zestresowana, latałam ciągle do piekarnika sprawdzać kaczusie ;) ) na pewno popełniłam sporo błędów. Już teraz wiem, co robić, a czego nie robić.
Otóż moja kaczka okazała się bardzo tłusta! Nie było tego widać po niej, ale jednak! Wytopiła z siebie tyle tłuszczu, (o niestety nie bardzo przyjemnym zapachu) że wylewałam go chochelką. Proponuję więc w ogóle zrezygnować z pokrapiania ja oliwą, co najwyżej troszkę na sam spód naczynia. Lepiej dodać wody.
Dowiedziałam się również później, ze należało odciąć jej nadmiar tego tłuszczu, skóry z kupra, czego wcześniej nie zrobiłam.
Ogólnie uważam, ze jak na pierwszy raz nie wyszła zła ta kaczka cała, ale z biegiem czasu będę się doskonalić J
 Smacznego:) 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz